>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Bez nerwów kadro
środa, 15 marca 2006
Start ligi, wszyscy czekają, a tu - klapa, tyle samo meczów przełożonych, co rozegranych. Po co komu taka inauguracja?! Jednak taką właśnie prężną mamy Ekstraklasę SA, która od chwili powołania nowego szefa nie zrobiła właściwie nic dla nadania kolorytu rozgrywkom. Z podziemia sygnał dała tylko w jakiejś duperelnej sprawie jakiś tam identyfikatorów. A tyle nadziei wiązano z osobą nowego prezesa, prężnego ponoć ponad normę pana Andrzeja Rusko...
Różne barwy porażek
Ciekawiej na pewno miniony tydzień wyglądał w odniesieniu do reprezentacji. Wcale nie zaniepokoiła mnie porażka ze Stanami Zjednoczonymi na inaugurację roku XVIII Mistrzostw Świata. Wyjdzie jeszcze na dobre, jak ta w Anglii na zakończenie eliminacji. Tak myślę. Za dobrze to wszystko się w roku 2005 układało, 14 meczów i na przykład każdy z golem, a teraz bez. Takie sygnały bywają bezcenne.
Uważam, że Polacy 1 marca 2006 r. w Kaiserslautern z USA zagrali lepiej niż drużyna Jerzego Engela 27 marca 2002 r. z Japonią w Łodzi, kiedy to poniosła porażkę 0:2. Wtedy to był blamaż. I to prawie miesiąc później niż obecnie. Jednak trener Engel starał się bagatelizować wpadkę, obiecując, że w czerwcu będzie miał zupełnie inną drużynę. A nie miał. Jednak obiecanki cacanki Engela to standard, jak pokazał czas, na szczęście Paweł Janas niczego nie obiecuje. Dlatego jestem pewien, że wyciągnie twórcze wnioski. Po prostu klocki przez zimę troszkę się rozsypały i trzeba je jakoś poskładać. Nie od nowa, mam nadzieję.
"Sobol", "Kosiarka" i "Żuraw"
Wierzę, że Radosław Sobolewski spokojnie wyzdrowieje, pozbiera wszystkie swoje atuty, osiągnie klasę światową i wydatnie podniesie poziom drużyny. Mocno wierzę także, że Kamil Kosowski stanie się takim pozytywnym "wariatem" w uporządkowanym zespole. No i przecież będzie Maciej Żurawski. Istnieje na pewno problem partnera dla Mariusza Jopa na środku obrony. Coś tam niepokoi na lewej obronie, za to na prawej dobrze sprawdza się Marcin Baszczyński, jedyny "krajowiec" w wyjściowej jedenastce na USA.
Czas już jednak ograniczać krąg kandydatów, co nie zmienia faktu, że warto się jeszcze przyjrzeć choćby Markowi Saganowskiemu, Jakubowi Błaszczykowskiemu, Łukaszowi Sosinowi, Grzegorzowi Piechnie, czy nawet Pawłowi Kryszałowiczowi. Nasza reprezentacja jest wyjątkowo zaawansowana wiekowo, i to też należy brać pod uwagę.
Cztery grzyby w barszczu
Osobny problem zarysował się w bramce. Przy czym jest to problem bardziej psychologiczny niż sportowy. Bo czterech mniej więcej równorzędnych to naprawdę żaden komfort dla selekcjonera. Być może Artur Boruc za dużo gadał, zabrakło pokory, przyszła wpadka, ale on rzeczywiście w tym Celtiku za wiele roboty nie ma, jeśli jeszcze do tego dochodzą marne treningi, to nic dziwnego, że się cofnął, zamiast rozwijać. Być może najwyższą w tym kwartecie klasę demonstruje Wojciech Kowalewski, a wychodzi, że teraz jest czwarty. A nikomu nie życzę być czwartym przed drugimi już z kolei mistrzostwami świata. Czuje to, mam nadzieję, trener Jacek Kazimierski, ponieważ na dwóch kolejnych mundialach był drugim, ale do bramki nie wszedł.
Na marginesie - przykro mi, że "Puma" dała naszym stroje takie, jakby pochodziły z posezonowej wyprzedaży. Archaiczne, żeby nie powiedzieć jarmarczne, z przodu za dużo naćkane, z tyłu - numery pochyłe, sprawiające wrażenie krzywych. No i te wypustkię- okropne w przypadku żółtych bluz bramkarzy... Jeśli ktoś chciał osiągnąć efekt sraczkowatości, to bardzo mu się udało...
Teraz na serio
Tak jak mistrzostwa świata są ważne, tak coraz mniej czasu na przygotowania do nich. Dawniej to naprawdę można było szlifować skład, formę. Patrzę na zapis manewrów ekipy biało-czerwonych z roku 1974. Było aż 12 sprawdzianów meczowych, liga (też 16-zespołowa, jak obecnie) grała 12 kolejek, trzy przełożono na po mistrzostwach. Zatem Kazimierz Górski miał warunki, by wszystko wycyzelować, dopieścić. Natomiast przed drugimi medalowymi mistrzostwami, w roku 1982, stan wojenny sprawił, że nie rozegrano co prawda żadnego oficjalnego meczu międzypaństwowego, za to jednak aż 11 sprawdzianów i aż 15 kolejek ligowych.
Teraz tego nie ma już tyle, poligon się skurczył. Dlatego właśnie najwyższa pora cały ten selekcyjno-organizacyjny majdan zwijać, ograniczać. By już każdą próbę móc potraktować serio - wykorzystać do maksimum, dzięki każdej robić krok do przodu. Wtedy naprawdę może być nieźle.
Trybuna
|
|