>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Chcą trenować piłkę nożną
środa, 9 listopada 2005
Kazimierz Górski osobiście otworzył w piątek salę gimnastyczną w niewielkiej podoławskiej miejscowości, Drzemlikowicach. Obiekt nazwano jego imieniem - pisze "Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
Dla trzecioklasisty Łukasza Orzechowskiego spotkanie z Kazimierzem Górskim było już drugim w życiu. Wcześniej z trenerem rozmawiał w czasie ostatnich wakacji, podczas organizowanego we Wrocławiu turnieju dla młodych piłkarzy. Wtedy Łukasz został królem strzelców i w nagrodę wyjechał do Anglii. Teraz mógł oprowadzić po swojej szkole największego polskiego trenera.
Najważniejszym miejscem w niewielkiej podstawówce w podoławskich Drzemlikowicach była w piątek sala gimnastyczna. Jej budowa trwała pięć lat. "Nie mieliśmy wątpliwości, że patronem tego miejsca powinien zostać właśnie Kazimierz Górski. W naszym sporcie nie ma przecież większego autorytetu. Niech będzie wzorem dla dzieci" - mówi wójt Oławy Jan Kownacki, prywatnie miłośnik piłki nożnej i prezes wiejskiego klubu sportowego w Gaci.
"Gdy powstawała sala, większość dzieci marzyła o grze w koszykówkę" - mówi Wojciech Kołodziej, nauczyciel wuefu w drzemlikowickiej podstawówce. "Wielu uczniów, zwłaszcza tych młodszych, nie znało Kazimierza Górskiego. Zorganizowaliśmy jednak we wszystkich klasach pogadanki o życiu i działalności trenera. Odtąd prawie wszyscy chłopcy chcą być piłkarzami" - śmieje się.
"Może dzięki tej nowej sali urosną tu sportowcy, którzy kiedyś zagrają w finale Mistrzostw Świata i ten finał wygrają" - mówił wczoraj legendarny polski trener. Jego wizyta była przeżyciem nie tylko dla uczniów.
"To nie pierwsza wybitna postać w naszej miejscowości. Kiedyś odwiedził nas też Marek Perepeczko. Ale to było w latach osiemdziesiątych. Potem upadł pegeer i wieś odeszła w zapomnienie. Aż do dzisiaj" - mówił Sławomir Okrojek, mieszkaniec Drzemlikowic.
(PAP)
interia.pl
|
|