>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Jacek Sarzało: Polska piłka jest sierotą
środa, 24 maja 2006
Ernest Hemingway powiedział ponoć kiedyś po stracie bliskiej osoby: "Zaczynają umierać ludzie, którzy nigdy dotąd nie umierali". Dziś wszyscy w Polsce możemy czuć to, co Hemingway, i tych samych słów użyć. Odszedł trener, który zaprowadził nasz futbol na szczyt, odszedł nauczyciel, który pokazał, ile da się zdobyć pracą, skromnością i konsekwencją, odszedł człowiek, którego całe życie było pięknym przykładem zwycięstw na przekór niemożliwemu.
Każdy ma w środku własne sekrety z Górskim, każdy inaczej Go pamięta. Dla mnie to chwile, kiedy siedzę z ojcem przed telewizorem, oglądamy mecze olimpiady w 1972 roku i mundialu dwa lata później. Niewiele jeszcze rozumiem, ale wiem, że dzieje się coś ważnego. Także dla nas, szczeniaków z podwórek, którzy w meczach na bramki z kamieni zawsze chcieli być Lubańskim, Tomaszewskim czy Deyną. Kiedy się wybierało drużyny - z tego ostatniego, nieparzystego łamagi wszyscy kpili. I wtedy taki spryciarz stawał za boiskiem, brał się pod boki i głośno oznajmiał: "A ja jestem trenerem Górskim!". Zazdrość aż zżerała.
Nikt nie potrafił tak zwyczajnie oddać tajemnicy futbolu. Jego nieśmiertelne myśli już dawno przeszły do historii. "Mecz można wygrać, przegrać albo zremisować", "Żeby wygrać, trzeba strzelić jedną bramkę więcej", "Mnie się wydaje, że powinniśmy wygrać, no niemniej jednak trzeba cóśkolwiek zagrać" - czy ktoś inny znalazłby słowa równie genialne i proste jak gra, o której traktują?
Nawet kiedy był już pomnikiem, nadal uczył i wskazywał. I wcale się nie obraził, kiedy Wojciech Mann zaproponował mu w telewizyjnym programie satyrycznym czytanie przysłów polskich. Usiadł przed kamerą w fotelu, otworzył starą księgę i z posągową miną wyrecytował: "Dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu się ucho nie urwie". Także dlatego był wielki. Największy.
Gdyby w Sevres pod Paryżem chcieli kiedykolwiek stworzyć wzór piłkarskiego szkoleniowca - miarę musieliby wziąć z Kazimierza Górskiego. Od wczoraj polska piłka nożna jest sierotą.
gazeta.pl
|
|