Tuż po godzinie 15 do hali sportowej wszedł, podtrzymywany przez swojego opiekuna i managera Józefa Baryłę, trener "złotej jedenastki". Przez nikogo nie ponaglani skazani, wstali jak jeden mąż i przywitali Gościa długimi brawami. Owacja na stojąco trwała kilka minut. Kiedy wydawało się, że wszyscy usiądą, rozległo się gromkie "sto lat".
Zarówno dostojny Gość, jak i osoby towarzyszące były wyraźnie zaskoczone i wzruszone. Rozpoczęła się ponad godzinna dyskusja, okraszana zabawnymi historyjkami z trenerskiego życia. Kazimierz Górski mimo 83 lat ma doskonałą pamięć, wspaniałe poczucie humoru, dystans do własnej osoby i jest na bieżąco w tym co dzieje się obecnie w polskim sporcie. Kiedy ogłoszono koniec spotkania, znów powtórzyła się sytuacja, która miała miejsce podczas powitania. Długa owacja i po raz drugi "sto lat". Należy dodać, że Kazimierz Górski mimo zmęczenia, nie odmówił nikomu autografu, a ustawiło się, grubo ponad 50 osób, każda z kilkoma kartkami, pocztówkami, a nawet ...piłkami. Całe wydarzenie transmitowane było "na żywo" przez miejscowe radio "W".
Wyraźnie zbudowany przebiegiem spotkania, a szczególnie postawą skazanych, Jerzy Polak redaktor radiowy, zadał mi pytanie - to jest ta resocjalizacja w polskich więzieniach czy nie?
- Jest, ale dzieje się nie w przepastnych aktach, gdzie wychowawca musi w odpowiednich terminach dokonać wpisów, notatek i opinii, żeby wszystko było zgodne z tymi wszystkimi zarządzeniami, rozporządzeniami, wytycznymi itd, ale podczas takich spotkań jak to, kiedy młody człowiek widzi, że istnieje inny świat oprócz tego, który zaprowadził go do więzienia. Resocjalizacja przez kulturę, sport, naukę i otwartość na świat zewnętrzny.
Parafrazując wypowiedź Zygmunta Lizaka, mojego znakomitego kolegi i "więziennej osobowości" z Krakowa, tego dnia widziałem resocjalizację. I wcale nie pełzała przy podłodze, ale dumnie szła przez środek sali. O dziwo, skazanym wcale to nie przeszkadzało
Ryszard Seroczyński |