Piłka jest okrągła a bramki są dwie.

>> Strona główna

SYLWETKA

>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz

POSCRIPTUM

>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki

W NASZYCH OCZACH

>> Fotografie

>> Wywiady
>> Artykuły

>> Księga gości

>> Kontakt

 


Ślazacy wspominają zmarłego we wtorek trenera Kazimierza Górskiego

środa, 24 maja 2006

Kiedy Kazimierz Górski i jego drużyna wygrywali z najlepszymi na świecie, tymi meczami żył cały kraj. Dyspozytor kopalni Wujek co chwilę dzwonił na dół, żeby informować górników, jaki był wynik.

Zmarły wczoraj w wieku 85 lat Kazimierz Górski bardzo lubił i cenił śląskich piłkarzy. Nic dziwnego, że miał w naszym regionie zawsze wielu przyjaciół.

Z Cieślikiem w reprezentacji

Już jako młody chłopak podróżował kiedyś całą noc w wagonie trzeciej klasy z Lwowa do Chorzowa tylko po to, by zobaczyć na boisku Ruchu swego idola Ernesta Wilimowskiego. Gdy w 1960 roku zginął tragicznie świetny piłkarz Górnika Zabrze Edmund Kowal, Górski - wówczas szkoleniowiec Legii - zaproponował, aby oba kluby rozegrały towarzyski mecz, z którego dochód zostanie przeznaczony na pomoc rodzinie piłkarza. Udało się zebrać pokaźną, jak na owe czasy, sumę 50 tys. zł.

Kiedy został trenerem pierwszej reprezentacji, powoływał do niej wielu zawodników ze śląskich klubów. Inaczej zresztą być nie mogło, bo nasze zespoły należały wtedy do ścisłej czołówki.

W 1972 roku na Igrzyska Olimpijskie w Monachium, gdzie zdobyliśmy złoty medal, zabrał: Zygmunta Anczoka, Jerzego Gorgonia, Huberta Kostkę, Włodzimierza Lubańskiego i Zygfryda Szołtysika z Górnika Zabrze, Joachima Marksa, Zygmunta Maszczyka i Mariana Ostafińskiego z Ruchu Chorzów oraz Andrzeja Jarosika z Zagłębia Sosnowiec. Dwa lata później na mistrzostwa świata w Niemczech (trzecie miejsce): Gorgonia, Andrzeja Szarmacha, Andrzeja Fischera i Henryka Wieczorka (Górnik) oraz Maszczyka. Na kończące jego pracę z reprezentacją igrzyska w Montrealu (srebrny medal): Gorgonia i Wieczorka, Maszczyka i Jana Benigiera (Ruch), Romana Ogazę (GKS Tychy) i Wojciecha Rudego (Zagłębie Sosnowiec). A przecież w drużynie trenera Górskiego w latach 1971-76 występowało jeszcze wielu innych, dziś już często zapomnianych, reprezentantów klubów z naszego regionu: Bronisław Bula, Józef Kopicera, Jerzy Wyrobek, Piotr Drzewiecki (Ruch), Romuald Chojnacki (Polonia Bytom, Ruch), Stanisław Sobczyński (ROW Rybnik), Lechosław Olsza (GKS Tychy), Józef Kowalczyk (Zagłębie Sosnowiec), Jan Wraży, Jan Banaś, Stanisław Oślizło, Jan Gomola (Górnik Zabrze) czy Walter Winkler (Polonia).

Lubańskiego trener Górski uczynił kapitanem drużyny. Napastnik Górnika nie pojechał jednak na MŚ'74 z powodu kontuzji. - Do pana Kazimierza zawsze czułem szczególny sentyment. Miał ogromny autorytet - podkreśla dawny as Górnika Zabrze.

- Byłem pod wrażeniem jego pracy. Kazimierz Górski umiał rozmawiać z zawodnikami, mobilizować ich. Wychował wielu doskonałych piłkarzy, a oni wierzyli swojemu trenerowi - opowiada Gerard Cieślik, legenda Ruchu Chorzów. Górski i Cieślik rywalizowali ze sobą jako piłkarze. Rozegrali także wspólnie jeden mecz w reprezentacji Polski (dla Górskiego był to jedyny występ w drużynie narodowej). W 1948 roku Polska przegrała wtedy z Danią w Kopenhadze 0:8.

- Po raz pierwszy spotkaliśmy się, gdy powołał mnie do kadry młodzieżowej. Bardzo dziękuję mu za to, że wyciągnął mnie z małego ROW-u Rybnik prosto do kadry. W jego reprezentacji spędziłem niezapomniane chwile. Mimo że piłkarze nie zawsze byli grzeczni, to on potrafił z nimi znaleźć kontakt. Pamiętam ze zgrupowań w Zakopanem, że umiał idealnie dawkować treningi - opowiada wielokrotny obrońca drużyny Górskiego Henryk Wieczorek.

Miał nosa, postawił na "Zygę"

Trener Górski czasem musiał dokonywać trudnych wyborów. Na początku lat 70. miał np. do dyspozycji dwóch doskonałych środkowych pomocników: legionistę Kazimierza Deynę i Bronisława Bulę, ulubieńca kibiców Ruchu. Górski znacznie częściej stawiał na Deynę. - Uważam, że nie byłem gorszy od Deyny. Koncewicz, Foryś [poprzedni trenerzy reprezentacji - przyp. red.] i Górski uważali, że prezentujemy równy poziom. Miejsce w reprezentacji było jednak tylko jedno... - mówił "Gazecie" po latach Bula. Jednak np. na MŚ w 1974 roku trener Górski postawił na Maszczyka, rolę rezerwowego powierzając Lesławowi Ćmikiewiczowi, wcześniej jednemu ze swoich ulubionych zawodników. Przeczucie go nie zawiodło, bo Maszczyk był jednym z najsolidniejszych graczy naszego zespołu. Szkoleniowiec miał też nosa, wpuszczając na boisko Zygfryda Szołtysika w półfinale turnieju olimpijskiego z ZSRR. Rezerwowy "Zyga" odwdzięczył się strzeleniem gola, zagrał też w zwycięskim finale z Węgrami. Dwa lata później na mistrzostwa świata w RFN, mimo doskonałych występów ligowych, już nie pojechał. - Nie mam żalu do trenera Górskiego. Miał dobrą drużynę, ja myślałem już wtedy o zakończeniu kariery w jakimś klubie na Zachodzie - wyjaśniał "Gazecie" Szołtysik.

We wspomnianym meczu z ZSRR doszło do konfliktu pomiędzy Górskim i napastnikiem Zagłębia Sosnowiec Andrzejem Jarosikiem. W meczu z ZSRR Polacy przegrywali 0:1 i w 69. min trener Górski zdjął z boiska Zbigniewa Guta, a w jego miejsce chciał wstawić właśnie Jarosika. Piłkarz miał powiedzieć wtedy: "Teraz to ja nie gram". Na boisko wszedł więc Szołtysik, a Jarosik za karę został pozbawiony odznaczeń państwowych i w reprezentacji więcej nie zagrał.

- To na pewno był dla niego cios. Kibice, którzy wiedzieli, że Jarosik odmówił Górskiemu, gwizdali na niego - wspominał Jan Liberda, który był w Zagłębiu drugim trenerem.

Jan Benigier, trener koordynator w Śląskim Związku Piłki Nożnej, także grał u trenera Górskiego. - Pan Kazimierz lubił sobie pożartować. Przed wyjazdem na igrzyska w Montrealu dopytywałem się, czy mnie zabierze, a on się tylko śmiał: "Przejdziesz do Legii, to pojedziesz" - wspomina były napastnik chorzowskiego Ruchu.

Uczcie się języków!

Kazimierz Górski wiele razy podkreślał swój sentyment do Stadionu Śląskiego. - Nigdzie nie było tak wspaniałej atmosfery i kibiców jak tam - podkreślał. W słynnym "kotle czarownic" jego reprezentacja w latach 70. ogrywała w znakomitym stylu Anglię czy Holandię. Na miejsce przygotowań do ważnych spotkań kadra wybierała wtedy ośrodek w Kamieniu koło Rybnika. Ślązacy nie szczędzili dopingu drużynie Górskiego. Nakręcony w 1974 roku film Janusza Kidawy "Polska gola" opowiadał o zbiorowym szaleństwie, jakie ogarnęło kraj podczas piłkarskich mistrzostw świata. W jednej ze scen filmu dyspozytor kopalni Wujek co chwilę dzwonił na dół, żeby informować górników, jaki był wynik.

Kazimierz Górski, jak tylko zdrowie i czas pozwalały, odwiedzał Śląsk. Jeździł zresztą po całym kraju. - Kochał piłkę, był gotowy przyjechać na każde zaproszenie. Nawet gdy nie mógł już chodzić, nikomu nie odmawiał - mówi Benigier.

Jesienią zeszłego roku był gościem honorowym uroczystości z okazji jubileuszów Śląskiego Związku Piłki Nożnej i Polonii Bytom. Jako lwowiak do bytomskiego klubu, który jest kontynuatorem kresowych tradycji, miał zawsze wielki sentyment.

- Zaprosiliśmy go na jubileusz 85-lecia Polonii. Pan Kazimierz przemawiał w trakcie uroczystości. Cieszył się, że w bytomskiej piłce coś drgnęło. Przy tej okazji wręczyliśmy mu tytuł Honorowego Członka Polonii. W klubie są też pamiątki z jego wcześniejszych wizyt w Bytomiu - przypomina Damian Bartyla, prezes Polonii.

- Kochał Lwów i wszystko, co się z nim wiązało. Namiastką Lwowa była dla niego Polonia Bytom, jeżeli tylko miał okazję, starał się bywać na jej meczach, okolicznościowych uroczystościach. Żartowałem, że miał pecha, że stał tak daleko od drzwi pociągu, bo na pewno podróżując z Lwowa do Polski wyskoczyłby na stacji w Bytomiu - wspomina Benigier.

W listopadzie zeszłego roku odwiedził również Stadion Śląski. Na spotkaniu z młodzieżą Górski przypominał, że sport ma tylko wtedy sens, gdy idzie w parze z nauką. - Uczcie się języków! Teraz w ciągu kilku godzin możecie zmienić kontynent, a bez znajomości chociażby jednego obcego języka będziecie jak bez ręki - podkreślał.

- Ostatni raz rozmawialiśmy w zeszłym roku w Katowicach. Wspominaliśmy stare czasy. Gratulował mi, że tak awansowałem - wspomina Wieczorek, który jest przewodniczącym Rady Miejskiej Chorzowa.

- Do końca miał jasny umysł. Gdy spotkaliśmy się ostatni raz, bałem się, że mnie nie pozna, bo mam przecież kilka kilogramów więcej niż w czasach, gdy biegałem za piłką. A tu zdziwienie: - Oj, widzę Jasiu, że musisz zrzucić kilka kilogramów - tak mnie przywitał - mówi Benigier.

Wieczorek: - Rozmawiałem o trenerze Górskim z wieloma piłkarzami. Nikt nie powiedział nigdy o nim złego słowa. On nie miał wrogów.

Mecze piłkarskie wszystkich klas rozgrywkowych w Polsce do końca tego tygodnia będą poprzedzone minutą ciszy ku czci Kazimierza Górskiego. Podczas spotkania Polska - Kolumbia na Stadionie Śląskim (30 maja) zawodnicy zagrają w czarnych opaskach, a poprzedzi je minuta ciszy.

Wielkie mecze reprezentacji Górskiego na Stadionie Śląskim

6 czerwca 1973: Polska - Anglia 2:0
26 września 1973: Polska - Walia 3:0
10 września 1975: Polska - Holandia 4:1
24 marca 1976: Polska - Argentyna 1:2
gazeta.pl

 
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak.
Opieka Krzysztof Baryła.
Wszelkie prawa zastrzeżone 2007 r.