>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Straciliśmy symbol polskiej piłki
środa, 24 maja 2006
GERARD CIEŚLIK: Potrafił zbudować wspaniały zespół. Udało mu się to, ponieważ miał indywidualne podejście do każdego z graczy. Wiedział o nich wszystko. Umiał rozmawiać, mobilizować, nie obrażał graczy, kiedy coś im nie wychodziło. Byłem i jestem pod wrażeniem jego pracy.
JAN TOMASZEWSKI: Mam nadzieję, że nie urażę niczyich uczuć, jeśli powiem, że straciliśmy papieża polskiej piłki. Pan Kazimierz zrobił z nas - przeciętnych zawodników - światowej klasy zespół. Przed nami było wielu wspaniałych piłkarzy. Mieli oni jednak ogromnego pecha. Na swojej drodze życiowej nie trafili na człowieka-instytucję, czyli Kazimierza Górskiego. Wszystko mu zawdzięczam.
GRZEGORZ LATO: Był nie tylko wspaniałym trenerem, ale i znakomitym, skromnym człowiekiem, który kochał ludzi. Koło niego zawsze kręciło się wiele osób. Wszystkim potrafił doradzić, powiedzieć dobre słowo.
ANDRZEJ SZARMACH: Źródłem jego sukcesów był brak obawy przed podjęciem ryzyka. Nie bał się postawić na młodych: Mirka Bulzackiego, Władka Żmudę, czy mnie. Byliśmy w niego wpatrzeni, chcieliśmy się odwdzięczyć i robiliśmy wszystko, by go nie zawieść. To był wielki szkoleniowiec i jeszcze większy człowiek.
ADAM MUSIAŁ: Człowieka, trenera takiego jak on można wspominać tylko w superlatywach. Dla wszystkich był bardzo opiekuńczy, ale ja to szczególnie odczuwałem, gdyż jestem półsierotą. Był dla mnie jak ojciec, którego nie miałem.
ZBIGNIEW BONIEK: Jako jeden z nielicznych cieszył się stuprocentowym poparciem Polaków. Lubił porozmawiać, pożartować, napić się koniaczku. 9 dni temu odwiedziłem go w szpitalu i widziałem w jego oczach, że ten ogień życia pomału się dopala. Zażartowałem, że może Jan Paweł II chce mieć w swojej drużynie najlepszego trenera. Uśmiechnął się. Poprosiłem, żeby za szybko mnie nie powoływali.
STEFAN MAJEWSKI: Kiedyś w Legii, przed wyjazdem na mecz z Ruchem moja córka zaczęła płakać. "Tatusiu, przecież my się w ogóle nie widzimy”! Wychodzę z szatni, wsiadam do autokaru i widzę moje dziecko. "Jestem spakowana, pan Kazio kazał mi z tobą jechać”. Który trener pozwoliłby zabrać piłkarzowi na mecz 3-letnią córkę? 10 lat nie było mnie w kraju. Wracam i przy pierwszej okazji Górski pyta: jak się czują moja żona Jola, Marta, Majka. Że też on nas wszystkich pamiętał! Co byśmy o nim dobrego nie powiedzieli i tak będzie za mało.
ANDRZEJ STREJLAU: O jego fachowości i intuicji, przygotowaniu merytorycznym, dążeniu do doskonałości moglibyśmy rozmawiać godzinami. Miał niebywałą charyzmę. Wiedza - tak, inteligencja - tak, ale najważniejsze było traktowanie ludzi. Do ministra i sprzątaczki podchodził równie serdecznie. Dobrze żył z dziennikarzami. Oni widzą jakiś problem, więc może warto się nad tym zastanowić. Dlatego media też go kochały. W ciągu wieloletniej walki z chorobą miał wielkie wsparcie ze strony PZPN. Za to Michałowi Listkiewiczowi należą się słowa uznania.
ANTONI PIECHNICZEK: Być może ta sytuacja wywoła jakieś refleksje w ekipie Pawła Janasa. Refleksje na temat celowości życia i umiejętności wykorzystania życiowych szans. Kazimierz Górski swoim postępowaniem wielu ludziom, w tym i mnie, wskazał, jak takie szanse wykorzystać.
JERZY ENGEL: Odszedł największy z nas, który wyznaczał kierunki, model pracy i etyki trenerskiej, skromności, kultury. Był źródłem niesamowitej wiedzy, ujmowanej w najprostsze słowa i cytaty. Miałem szczęście pisać pracę magisterską na temat przygotowań i występu reprezentacji w mistrzostwach świata 1974. Od tego momentu datuje się nasza przyjaźń. Chciał, żebym zwracał się do niego po imieniu, ale zawsze był dla mnie panem Kazimierzem. Z pewnością będzie kibicował Polakom podczas mundialu patrząc z góry.
Prof. WOJCIECH PRZYBYLSKI (rektor gdańskiej AWFiS, która w 2003 r. nadała Kazimierzowi Górskiemu tytuł doktora honoris causa): Nigdy nie splamił się żadnymi nieetycznymi postępkami.
ZYGMUNT SMALCERZ (mistrz olimpijski z Monachium 1972 w podnoszeniu ciężarów): Zdobyłem złoty medal pierwszego dnia igrzysk. Kazimierz Górski pogratulował mi i bardzo chciał, żebym został maskotką drużyny piłkarskiej. Nie odmawiał radości i przyjemności przy stole. Był fantastycznym kompanem.
trynuba.com.pl
|
|