>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Stworzył trzy reprezentacje wszech czasów
środa, 24 maja 2006
Tego, że Kazimierz Górski nie żyje nie przyjmuję wiadomości. Bo traktowałem go jak drugiego ojca, a rodzicom i właśnie jemu zawdzięczam wszystko, co osiągnąłem w życiu - powiedział nam łamiącym się głosem były znakomity bramkarz, Jan Tomaszewski. Pana Kazimierza poznałem w czasach, gdy trenerzy traktowali piłkarzy jak poganiaczy mułów, dyscyplinowali ich niczym żołnierzy. A Górski był inny. Widział w zawodnikach także młodszych kolegów - wspomina "Tomek".
- I dlatego, także im nie bronił rozrywek. Mówił nam: "Kobiety, wino i śpiew są także dla was. Ale musicie znać umiar, odróżniać czas pracy od czasu na zabawę".
Nie będzie przebacz
Tomaszewski ma prawo, a nawet "obowiązek" uwielbiać Górskiego, bo ten uratował mu reprezentacyjną karierę. - Gdy przepuściłem trzy gole w meczu z RFN, to pół Polski chciało mnie powiesić - wspomina Tomaszewski. Górski bronił wtedy bramkarza, zwalając winę na innych, ale "Tomek" na dwa lata wypadł ze składu narodowego zespołu i z reprezentacją na igrzyska olimpijskie do Monachium nie pojechał.
- Za to przed pierwszym meczem eliminacji mistrzostw świata 1974, z Walią, trener Górski poprosił mnie do swojego pokoju i powiedział: "Panie kolego, chce postawić na pana. Co pan na to? Bo jak nie wyjdzie, to nie będzie przebacz". Natychmiast odpaliłem, że jestem do dyspozycji, a później pan Kazimierz mi zdradził, że gdyby zauważył jakieś zawahanie, to posadziłby mnie na ławie - opowiada bramkarz. (...)
Tomaszewski, choć nie do końca zgadza się z oceną tego zdarzenia, przyznaje: - Pan Kazimierz miał rentgen w oczach, wiedział o zawodniku wszystko, wystarczyło, że na niego spojrzał. Zbudował przecież aż trzy "jedenastki" wszech czasów. Najpierw nazywaliśmy tak mistrzów olimpijskich z Monachium, a rok później takiego komplementu doczekała się drużyna, która na Wembley zatrzymała Anglię. A grało z niej tylko czterech piłkarzy z olimpiady! Wreszcie, gdy wydawało się, że kilka miesięcy później nic już zmieniać nie trzeba, Bulzackiego trener zastąpił Żmudą, Ćmikiewicza - Maszczykiem, a Domarskiego - Szarmachem i w RFN wywalczył trzecie miejsce w świecie - podkreśla zasługi trenera Tomaszewski, nazywając Górskiego papieżem polskiego futbolu...
sports.pl
|
|