Piłka jest okrągła a bramki są dwie. |
|||
>> Strona główna |
Urodziny Pana Kaziapiątek, 4 marca 2005 Czy ja już aby o tym nie pisałem? Na pewno. O panu Kazimierzu Górskim napisano wszystko. Przy kolejnych urodzinach - a 2 marca obchodził 84. - można zajrzeć do archiwum, co z podobnej okazji pisało się przed rokiem i trzydziestoma laty, uaktualnić o wydarzenia ostatnich miesięcy i laurka gotowa. To nie jest przejaw lenistwa, łatwizny czy braku szacunku dla Jubilata. Tak można o Panu Kazimierzu pisać, ponieważ jest on jednym z ostatnich przykładów trwałości w niezmienionej formie. Pan Kazimierz zmienia się fizycznie, ale w głębi jest taki sam, jakim był, kiedy nasza reprezentacja wygrywała z najlepszymi na świecie, a później, po zwycięstwach Panathinaikosu lub Olympiakosu, w Atenach nie można z nim było spokojnie iść ulicą. Kazimierz Górski już dawno przestał być tylko trenerem piłkarskim o wyjątkowym dorobku. W zależności od sytuacji i zmian w naszym kraju wykorzystywano jego osobę do interesów wielkich i małych, z dęciem w trąby i całkiem prywatnych. Był więc Górski podoficerem Ludowego Wojska Polskiego, który po wojnie opuścił rodzinny Lwów i osiadł w Warszawie. Był trenerem, wykształconym w ludowej ojczyźnie, której swoją pracą spłacał dług wdzięczności. Był honorowym członkiem Towarzystwa Przyjaźni Grecko-Polskiej, wiceprezesem oddziału warszawskiego Polskiego Związku Motorowego, mimo że nie miał prawa jazdy. Był kandydatem na senatora RP, dwukrotnie, z dwóch różnych ugrupowań. Został prezesem PZPN, dziś jest prezesem honorowym, dopiero drugim w 85-letniej historii Związku. Pan Kazimierz pozostaje wciąż człowiekiem życzliwym dla innych, niepodlegającym żadnym złym wpływom, wyznającym filozofię pomagającą widzieć w życiu same dobre strony. Kiedy niedawno odwiedziłem go w szpitalu, opowiedział o swoim kontakcie z lekarzami. "Przyszli do mnie - opowiadał pan Kazimierz - i mówią: ma pan wrzód. Czy pan się zgadza na operację. A ja im mówię - nie zgadzam się. I wie pan co - oni teraz mają problem". Ostatecznie problem został rozwiązany, chory wraca do zdrowia i wczoraj mógł w swoim mieszkaniu przyjąć Michela Platiniego. Nie wiem, jakie wrażenia wyniósł Platini z wizyty u Górskiego, ale wydaje mi się, że najwięksi trenerzy francuscy - Michel Hidalgo czy Aime Jacquet - mieszkają lepiej. Państwo Górscy zajmują trzypokojowe mieszkanie w dość starym budownictwie, przy ulicy Madalińskiego, do którego przeprowadzili się po mistrzostwach świata w roku 1974. Na ścianie, nad łóżkiem, wśród wielu sportowych pamiątek, wisi dyplom, jaki otrzymali od Jana Pawła II za długoletnie pożycie.
|
||
Projekt graficzny Positive Design Przemysław Półtorak. |