>> Strona główna
SYLWETKA
>> Dziecięce lata
>> Grać? Nie grać?
>> Powojenne lata
>> Trener Orłów
>> Nowe Wyzwania
>> Czasy wielkich zmian
>> Ambasador futbolu
>> Ostatni mecz
POSCRIPTUM
>> Wydarzenia
>> im. Kazimierza Górskiego
>> Księgarnia
>> Linki
W NASZYCH OCZACH
>> Fotografie
>> Wywiady
>> Artykuły
>> Księga gości
>> Kontakt
|
|
Wszyscy Go kochali
wtorek, 23 maja 2006
Roman Czejarek: Bardzo smutna wiadomość dzisiejszego poranka - legendarny trener polskiej reprezentacji w piłce nożnej Kazimierz Górski zmarł nad ranem w Warszawie. Miał 85 lat. Medale trener wszechczasów, te wszystkie zdania, te wszystkie określenia padały dzisiaj na naszej antenie, ale chyba wraz z odejściem Kazimierza Górskiego odchodzi pewien sposób patrzenia, patrzenia na piłkę nożną. Andrzej Janisz w naszym studiu.
Andrzej Janisz: Chyba nie tylko na piłkę nożną, ale w ogóle na człowieka. Kazimierz Górski był człowiekiem innej daty, o zupełnie innej wrażliwości i innym niż współczesne postrzeganie rzeczywistości. W tej chwili, kiedy sport, kiedy piłkę nożną traktuje się niemal jak wojnę, każda złota myśl Kazimierza Górskiego, każde Jego stwierdzenie jest stwierdzeniem, które musimy pamiętać, choćby dlatego, żeby nie było w nas tyle złości, żeby nie było w nas tyle agresywności. Kazimierz Górski to ktoś, kto zupełnie wymyka się wszelkiego rodzaju ocenom. To jest człowiek, który nie miał wrogów, to jest człowiek, który łagodził wszelkie spory, to jest człowiek, który myślał nie o sobie, ale myślał przede wszystkim o innych. I myślę, że na to zwraca uwagę Jego wieloletni współpracownik, ktoś, kto znał go zdecydowanie lepiej niż ja, Andrzej Strejlau.
Andrzej Strejlau: Kazimierz Górski, podobnie jak świętej pamięci Ryszard Kuncewicz, Lwowiak, serce otwarte na dłoni. Co miał do powiedzenia, to powiedział, jeżeli się nawet zdenerwował, to przez pięć minut. Za to zresztą kochali Go zawodnicy, kochają Go do dzisiaj. Był sprawiedliwy, był uczynny, był bardzo serdeczny, był w ogóle z troską do ludzi. Ba, nawet (znowu wrócę do środowiska dziennikarskiego) do dziennikarzy, którzy go opisywali negatywnie, bo to jest w tym zawodzie normalne. Komuś się nie podobała wizja, koncepcja, skład, zmiana, ktoś utyskiwał nad aktualnym wynikiem, już to był środek do osiągnięcia celu. On jednak do tego wszystkiego podchodził jeśli nie z humorem, to z dużą rozwagą i zawsze przynajmniej jak do mnie mówił: "Andrzejek, on ma też dzieci, żonę, musi z czegoś żyć”. Trudno, tak widział, a może jakieś wskazówki będą to dla nas. Tak że to najlepiej chyba Go charakteryzuje, jeżeli chodzi o człowieczeństwo i o podejście do własnego zawodu. Był otwarty na krytykę, nie lubił złośliwości, nie lubił uszczypliwości, ale uznał, że krytyka jest niezbędnie potrzebna Jemu również, nawet wtedy, kiedy odnosił swoje największe sukcesy zarówno jako trener reprezentacji i nawet potem, kiedy Go również bardzo kochali, bo przypomnę, że potem żeśmy się całą trójką spotkali - Górski, Gmoch i ja - kiedy byliśmy trenerami w zespołach greckich. Tam Go również do dzisiaj kochają, tam również na Niego mówią: papa Górski. A On tam odnosił sukcesy. To już nie jest przypadek, że tylko tu Go kraj kocha. Również zagranica. Tak że sądzę, że można mówić tylko o Górskim naprawdę w samych superlatywach. Mądrość życiowa, trafność spostrzeżeń i trafność wyciąganych wniosków, również w dniu dzisiejszym, bo przecież jest honorowym prezesem Związku, bywał na zjazdach, mimo że też nienajlepiej się zawsze czuł, ale zawsze służył swoją radą. Nigdy się nie starał wychodzić na pierwszy plan. Był człowiekiem o bardzo dużej skromności.
A.J.: Andrzej Strejlau wspomniał o Lwowie. Kazimierz Górski ponad 50 lat mieszkał w Warszawie, ale wcześniej właśnie we Lwowie.
Kazimierz Górski: Pojechałem na Święta Bożego Narodzenia z wycieczką, mieliśmy tam upominki, ale jakoś wszystko inne, jak nie było nastroju, bo to miasto kiedyś słynęło z tego, ono żyło takim swoim życiem, było to miasto specyficzne - rozbawione, rozśpiewane. Ale resztę, jeśli można mówić o mieście, to ulica mówi, jak miasto wygląda, jak ono żyje po prostu.
A.J.: Teraz Kazimierz Górski nie zobaczy już Lwowa, żadnego innego miasta, ale myślę, że na zawsze pozostanie w naszej pamięci, tak jak na zawsze pozostaną Jego słynne powiedzenia:
"Wygrywa ten, kto strzela jedną bramkę więcej."
"Jak oddać kilka strzałów, to wreszcie jedna piłka wleci, bo sama nie wejdzie do bramki."
"To jest zadanie numer 1, żeby stworzyć sytuacje spokojne, żeby nie nerwowo, żeby ta trema, która zawsze jest przed każdym meczem, żeby ona szybko zniknęła."
"W momencie wyjścia na boisko i tam uderzenia parę razy piłek, jeżeli zawodnik tylko myśli o grze, a nie o innych sprawach."
R.C.: Dzisiaj zapraszamy państwa do Jedynki także po północy, specjalny program poświęcony pamięci Kazimierza Górskiego.
Andrzej Janisz: Kilku zawodników Kazimierza Górskiego zgodziło się bez wahania. Jan Tomaszewski powiedział, że bez względu na to, gdzie i o której, to zawsze będzie. Będzie Leszek Ćmikiewicz, Andrzej Strejlau, być może prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Michał Listkiewicz, który, pamiętajmy, nie chodzi, ma nogę w gipsie, ale powiedział, że dla Kazimierza Górskiego także postara się przyjechać. Czekamy na państwa telefony, czekamy również na państwa maile.
R.C.: To wszystko po północy w Jedynce.
radio.com.pl
|
|